sobota, 13 września 2014

Rozdział 7

  - Proszę! - usłyszała głos swojej przyjaciółki Ahsoka. Weszła do jej pokoju. Po raz pierwszy, zastała ją czeszącą się. Robiła sobie kłosa na skos. Przy głowie kłos był dobierany małymi kłosikami, co według małej togrutanki wymagało wiele cierpliwości i talentu fryzjerskiego. Reszta włosów była spleciona normalnie i gdzieniegdzie były te małe kłosiki wplecione. Była to piękna fryzura jak stwierdziła w myślach mała Tano, gdy Atari związała włosy czarną, najzwyklejszą gumką do włosów, przez co prawie jej nie było widać. Dziewczynka z Naboo lubiła chodzić w rozpuszczonych włosach, ale nie chciała, by jej przeszkadzały w treningach, więc rozpuszczała je o zachodzie słońca, kiedy bawili się w Arboteum. Deturi wolała mieć cały czas rozpuszczone włosy. Wiązała je tylko wtedy, kiedy mieli trening z Adi Gallią, a tak to swobodnie opadały na jej chude ramiona.
- Hej. Wybacz. Po wczorajszym teście wyłączyłam budzik spałam o półtorej godziny dłużej. - tłumaczyła się Orgeen.
- Ati. Mamy na dwunastą. Jest dziesiąta, czyli wstałaś mniej więcej o ósmej trzydzieści bo ta śliczna fryzura by się szybko nie zrobiła. - stwierdziła Soka.
- Tak, ale to i tak dla mnie bardzo późno.
- Chodź na śniadanie.-zaproponowała togrutanka i obie tak zrobiły. Szły spokojnie omijając biegających padawanów. Nie miały ochoty dziś na wyścigi, po wczorajszym sprawdzianie. Obydwie najchętniej położyłyby się na miękkiej poduszce, pomarudziły chwilę i zasnęły na dwa dni, lecz bycie Jedi to jak mieć pracę. Bycie Jedi to ciągła nauka. Nawet Mistrz Yoda się uczy. Mimo że bycie Jedi jest wspaniałe, to wymaga wiele. Czerpanie z wiedzy, którą się osiąga jako Jedi, jest jednym z tych wielu wymagań i trwa ona przez całe życie.
 Wchodząc do stołówki skierowały się ku jedzeniu. Nabrały sobie na talerz ciepłą jajecznicę, kilka kromek chleba z masłem, po czym nalały do niebieskich kubków letniej herbaty. Następnie poszły w stronę stolika ich klanu by usiąść i zjeść spokojnie oraz odpocząć. Gdy były na miejscu ujrzały Chazera, który jadł bardzo szybko swój posiłek.
- Kończy już trzecią dokładkę. - poinformował dziewczynki Niro kończąc przeżuwać chleb.
- Chazer. Powoli. - upomniała go Ahsoka.
- Jestem głodny. - odpowiedział niewyraźnie blondyn. Po chwili jego szczęka zatrzymała się i patrzył tylko w jeden punkt. Piękna dziewczynka usiadła na brzegu ławki jak najdalej od reszty i zaczęła jeść w ciszy, nie patrząc nawet na Wido, do którego nic nie miała. Zapewne nadal była obrażona za wczorajszą kłótnię. Znając Deturi, będzie ona obrażona jeszcze przez długi czas. Blondyn z bólem w oczach wpatrywał się w blondynkę, ale gdy nie zauważył żadnej reakcji z jej strony znów zwrócił swój wzrok na talerz. Westchnął cicho i podniósł się z krzesła.
- Nie jestem głodny.- powiedział cicho i wyszedł z sali.
 Scenie tej przypatrywał się Qui- Gonn Jinn. Ze smutkiem zauważył, że wczorajszy test nie przyniósł zamierzonych rezultatów. Miał on doprowadzić do zgody w klanie, a nie rozdzielić. Westchnął cicho i udał się do kwater mistrza Yody, by opowiedzieć mu o zaobserwowanych zmianach w klanie Sarlacców.
 Ahsoka cały czas przenosiła wzrok z przyjaciela, na dziewczynkę, która jej nienawidziła. Gdy Chaz wyszedł, patrzyła się jeszcze przez minutkę na ładną dziewczynkę.
- Ja Ci się nie patrzę jak żresz larwo. - powiedziała Deturi podnosząc groźnie wzrok na Tano.
- Nie nazywaj jej tak! - krzyknęła zdenerwowana Atari.
- Bo co? Mogę ją sobie nazywać jak mi się żywnie podoba. To przez was jestem skłócona z Chazerem. Zawsze kantujecie dla wygranej. - Fałszywe oskarżenie dziewczynki podziałały na Ati bardzo źle. Jej czekoladowe oczy stały się nienaturalnie złote.
- Jeżeli jeszcze raz, powiesz, że ja i Ahsoka kantujemy, to nie wiem co Ci zrobię. To ty masz jakieś kociokwik, bo przegrywasz zamiast przyjąć tą przegraną. Ty doprowadziłaś do waszej kłótni, nie my! - powiedziała groźnym tonem Orgeen.
- Nie odzywaj się do mnie takim tonem! - Blondynka się wściekła i podchodząc do rywalki zrzuciła swój talerz.
- Dosyć! - krzyknął cereański Mistrz. Ahsoka wiele razy go widziała, ale jego krzyk bardzo ją przestraszył. - Za karę cały klan za dwadzieścia pięć minut ma umieć cały kodeks Jedi na pamięć, którego mieliście się nauczyć dopiero za dwa miesiące. Cały. - Adepci posłusznie i jak najszybciej pobiegli do biblioteki by nauczyć się Kodeksu, który Ahsoce wydawał się pasujący do tej sytuacji.
****
 - Trzeba było do nich nie iść. - powiedziała Selomi.
- Dobrze nam się w piątkę pracuje. - odpowiedziała Mirlea.
- Musieliśmy wybrać Deturi. Nie jest z nią łatwo pracować. Skoro tak Ci się z nimi dobrze pracuje to idź do ich klanu. - powiedział ostro Ced.
- Nie do mnie takim tonem! Jasne?! Przypominam Ci, że jestem starsza od Ciebie o prawie dwanaście miesięcy. Nie obrażaj ich. - odpowiedziała zła Rossen.
- Jeżeli tak ma wyglądać ta sytuacja, to po co jesteś dalej w naszym klanie? - spytała Selomi. - Nie lepiej się do nich przenieść?
- Nie chcecie mnie, tak? Odkąd zaczęłam się z nimi zadawać nie lubicie mnie, prawda? - Nikt się nie odezwał. - Fajnie. - Brązowo-włosa wyszła z sali. Skierowała się do Mistrza Yody. Jeżeli tak ma wyglądać ta sytuacja, to nie zamierza być dalej swoim starym klanie. Chce się przenieść, do Sarlacców. Tam gdzie będzie jej lepiej. Tam gdzie nikt nie będzie mieć żal do niej, że woli pracować z przyjaciółmi. Nie sądziła, że tak ją potraktują. Miała prawo do znalezienia przyjaciół. Nawet Selomi, z którą się dobrze dogadywała, nie zbliżyły się do siebie jak ona i dwie trzylatki. Mimo, że było między nimi dwa lata różnicy wieku, to się lubiły. Nie zwracały uwagi na takie szczegóły jak; rasa lub wiek. Zwracały uwagę na charakter. Na to, że mogą sobie bezgranicznie ufać.
- Mistrzu Yoda! - krzyknęła kiedy zobaczyła niskiego, zielonego Mistrza.
- Tak Mirleo? - spytał ze spokojem.
- Nie chciałabym Ci przeszkadzć Mistrzu, ale test niestety zakończył moją przyjaźń z resztą klanu. Chciałabym się przenieść. - odpowiedziała dziewczynka.
- Kogo na myśli masz?
- Klan Sarlacców.
- Hmm... -zamyślił się. - Adeptów w Twoim wieku tam nie ma.
- Wiem, ale dobrze się z nimi dogaduję. Po za tym, parę rzeczy jeżeli zrobię po raz kolejny nic się nie stanie. Najwyżej poprawię moje umiejętności.
- Zaburzyć Twój rozwój w naukach Jedi to może.
- Nie da się raczej pogodzić mojego klanu.
- Rozważyć tą sprawę na razie muszę. Do swojego pokoju wracaj i pomedytuj. Niech Moc będzie z Tobą.
- Dobrze. Niech Moc będzie z Tobą, Mistrzu Yodo. - pięciolatka ukłoniła się z szacunkiem i poszła do swojego pokoju tak, jak jej polecono.
****
 Trzyletni adepci recytowali idealnie kodeks Jedi w kolejności alfabetycznej imion. Najpierw Ahsoka, później Atari, Chazer, Deturi i Niro. Togruatnka będąc pierwsza w kolejce strasznie się stresowała. Nie wiedziała jak jej pójdzie. Nadal była zachwycona Świątynią i próbowała przystosować się do tego, że to jest jej dom na zawsze. Że już więcej nie wróci do domu, w którym nie otaczaną ją żadną miłością. Teraz musi zapoznać się z zasadami nowego domu. Z Kodeksem, który będzie prowadził ją przez życie da samego końca. Od Adepta, aż po kolejne rangi.
___________________________________
I tak w końcu napisałyśmy wspólnie rozdział 7! A właściwie, to Kiwi napisała ten rozdział, a ja poprawiłam niektóre słowa, które nie pasują do trzy i pięciolatków xD
A no bo ja jestem przyzwyczajona do mojego i dojrzałego myślenia Padawanów oraz Anakina, no xD Starzeję dzieci - emerytura już wcześniej! >.>

DEDYK DLA SONI I PATI! :**

NMBZW!