piątek, 22 listopada 2013

Powiadomienie

Idka mnie zabije za niekonsultowanie się z nią, ale ok. 
Jak widzicie bo kolorze czcionki, mówi do was Kiwi. Już przechodzę do rzeczy. Mamy masę roboty czyli w skrócie mówiąc-szkoła i w dodatku  Idka ma muzyczną. Nie wiem kiedy będzie nn bo napisałam, ale rozwinąć nie ma jak. Jak tylko znajdziemy z Idulą czas to napiszemy i opublikujemy. Blog jest w nie naruszonym stanie. Nie zawieszamy, ale będziecie na nn musieli trochę poczekać.
Idka ma jeszcze dwa blogi i ledwo się wyrabia, przynajmniej ja tak podejrzewam. Rozdziały będą dodawane, lecz z długimi odstępami.
Idula: Nie zabijaj mnie. Jestem za młoda! Ja ich tylko Informuję! :*
NMBZW! 

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 4

 Atari Orgeen siedziała w swoim pokoju. Na jej porcelanowo-białej twarzyczce malowało się lekkie zniecierpliwienie. Jej najlepsza przyjaciółka Ahsoka miała po nią przyjść już dziesięć minut temu. Jeszcze chwila i sama pójdzie na śniadanie. Nagle od strony wejścia rozległo się pukanie.
- No wreszcie.- Westchnęła.- Otwarte!
Drzwi sie otworzyły i stanął w nich ktoś, kogo młoda Orgeen nigdy by się nie spodziewała. Był to Chazer Motess. Przekroczył z uśmiechem próg i... wywalił się. Potknął się o próg i o centymetr minął głową szafkę. (I od tej pory stało się to tradycją, której Chaz nie chce kontynuować, jednak nigdy nie myśli, kiedy wchodzi do mojego pokoju.) 
- Cześć Ati!
- Chazer! Co ty tu robisz! Chłopcom niewolno odwiedzać dziewczynek!
- Znieśli zakaz. Nawet nie wiem dlaczego istniał. Co oni się bali, że dziewczyny nas zjedzą, czy co?
- Mam nadzieję, że to prawda. Widziałeś może Ahsoke? Miała po mnie przyjść dziesięć minut temu.
- Tak. Zatrzymał ją mistrz Plo, kiedy do ciebie szła. Dosłownie przed minutą. Idziesz na śniadanie?
- Szybko zmieniasz temat.. Wiesz, kiedy Ahsoka wróci?
- Mistrz ją odprowadza na śniadanie.
- Aha. Dobra. Robimy wyścigi? Kto pierwszy w stołówce?
- Dobra. Przygotuj się na przegraną!
 Gdy wyszli z pokoju dathomirianki zaczęli odliczać od trzy do jeden. Na słowo "START!"puścili się biegiem przez korytarze świątyni. Mijali dużo oburzonych mistrzów spokojnie idących po korytarzu. Do Chazera się przyzwyczaili. Jest od dłuższego czasu w tej świątyni i ścigał się masę razy z Niro i trzy z Deturi. Atari przyspieszyła i po chwili wbiegła na stołówkę z triumfalnym uśmiechem.
- Wygrałam!
- Dawałem Ci fory.- Powiedział jej udając.
- Yhm. Napewno. -  Atari mu nie wierzyła. Poszli po jedzenie, a następnie do stolika przy, którym siedziały dzieci z ich klanu. Ati jak zwykle usiadła obok Ahsoki.
- Podobno Mistrz Plo cię odprowadził. - zaczęła.
- Tak. Znajduje czas, żeby popatrzeć na treningi, ale zawsze po nich musi iść. W dodatku sama widzisz. Przychodzi w połowie. Chciał się dowiedzieć, jak sobie radzę po za treningami.-opowiedziała Soka.
- Mistrz Plo otacza Cię przyjaźnią. To widać na setki klików. - stwierdził Niro.
- Nas też na pewno będzie faworyzować jakiś mistrz. Każdego padawana. - No to był szok. Deturi powiedziała to miło i bez ironii i jadu w głosie.
Tano wyczuła, że to chwilowo. Togrutanka obróciła się za siebie. No to wszystko jasne.-stwierdziła w myślach. Za nimi siedziała Ai Gallia, którą Det ubóstwiała.
Ahsoka szturchnęła Ati pokazując ruchem głowy na mistrzynię. "Porcelanowa dziewczynka" spojrzała za siebie. Posłała spojrzenie do przyjaciółki, które znaczyło coś w stylu: "Ona taka jest. Co poradzisz?".
-BU! - krzyknął z zaskoczenia Chazer w ucho Atari. Adeptka podskoczyła i o mało nie spadła na szczęście Soka ją przytrzymała.
-Ale ty jesteś. - powiedział z wyrzutem Wido. - Poinformować mnie to już nie łaskaw? Też chciałem. Togrutanka spojrzała na niego złowrogo. - To był żart. - poinformował przestraszony Niro. Co jak co, ale Ahsoka miała przerażający ten wzrok. Atari warknęła cicho, a jej oczy przybrały żółty kolor. Skóra lekko zbladła. Jednak po chwili wszystko wróciło do normy.
- Nie rób tak! To niegrzeczne!- Zganiła chłopca.
- Przepraszam Ati. - Przeprosił speszony Chazer.- Głupi jestem.
- Nic się nie stało. Wybaczam. Ale nie rób tak. To boli.
Podali sobie dłonie z uśmiechem. Tylko Ahsoka jeszcze przez chwilę gniewała się na kolegów. Jednak szybko jej ta złość przeszła.
 Kiedy skończyły jeść, Atari złapała Sokę pod ramię i wyszły ze stołówki. Skierowały się w stronę Arboteum. Było to ich ulubione miejsce w świątyni. Zakochały się w nim od pierwszego wejrzenia. Szły w ciszy. Dziewczynki rozumiały się bez słów. Nagle zamyślona Ahsoka na kogoś wpadła. Albo ten ktoś na nią. No i tak z obu stron zakończyło się to bolesnym upadkiem. Atari pierwsza się podniosła i pomogła wstać Ahsoce i nieznajomej. Atrai przyjrzała się dziewczynce i dopiero po chwili ją rozpoznała. Była to ich dobra koleżanka Mirlea.
- Nic wam nie jest?- Spytała zaniepokojona dziewczynka z Korriban.
- Nie. - odpowiedziała Soka.- Przepraszam zamyśliłam się.
- Nic się nie stało. Ja też jestem winna. Rozglądałam się gdzie popadnie i was nie zauważyłam. - wytłumaczyła się Rossen.
- W sumie to wygląda, że ja i Ahsoka zaliczyłyśmy z tobą zderzenie. - stwierdziła rozbawiona Atari.
- Przepraszam was. Muszę iść już na trening. 
- Jasne. Pa! - pożegnały się.
 Z uśmiechem na twarzy, dwie przyjaciółki podążyły dalej. Jednak tym razem bardziej uważając, gdzie stawiają swe kroki. W Arboteum usiadły na swoim ulubionym miejscu tuż obok wodospadu.

_________________________________________________________
YAY! Udało się nareszcie!
Bez komentarza. Okey. Dedyk dla Mati.
Nikt prawie nie czyta tego bloga prócz Mati i Maliny. Ale dobra. Rozdział pisany na zmiany bo dziś obie jesteśmy na gadu, co jest rzadkim cudem. Wena zbytnio nie przypływała, więc tak jakby będzie to dwutygodnik :D 
Dwutygodnik to ty masz gazetach geniuszu! 
Wiem :P
Jak się uspokoisz to Ci Dumbledore jabłecznika podkradać nie będzie.
Wiedziałam, że to on!
Tak, tak... 
NMBZW <3 ;**