sobota, 26 grudnia 2015

Rozdział 9


Na treningu, jak zwykle, młodzi adepci Jedi wylewali z siebie siódme poty. Adi Gallia nigdy nie szczędziła im ostrych ćwiczeń. Chciała, by stali się silny. Powinni dawać z siebie wszystko, by w przyszłości znaleźli mentora, a potem zostali dumą Zakonu. Rycerzami, a nawet Mistrzami. Mimo kłótni, która ostatnio wybuchła pomiędzy klanem Sarlacców, do którego należeli, a klanem Rancorów, Adi Gallia uważała, że w przyszłości te maluchy staną się prawdziwymi, silnymi Jedi. Wierzyła w nich, ich treningowi oddała całe swoje serce. Adi Gallia lubiła się angażować w przyznane jej zadania. Zajmowała się dwoma klanami i chciała dla nich jak najlepiej. Nie miała swoich ulubieńców. Wszystkich traktowała jednakowo dobrze. Chciała zdobyć ich przyjaźń. Z dziećmi najlepiej się pracowało, kiedy ufały i lubiły swoją nauczycielkę.
Przyglądała się, jak adepci biegają kółka na sporej sali treningowej. Wspomagali się Mocą, dzięki czemu przy pięćdziesiątym kółku, nie padali zmęczeni, tylko byli gotowi do następnych, wyczerpujących ćwiczeń. Adi Gallia nie miała litości podczas treningu. Wielu Mistrzów zarzucało jej, że jej metody szkoleniowe są zbyt męczące dla adeptów, ale ona wiedziała swoje. Dzieci były jej wdzięczne. Widziała to w ich spojrzeniu, w ich szczerych uśmiechach. Czułą to, kiedy przybijali jej żółwika, po skończonym treningu.
- Dobra, teraz powtórzymy Schii-Cho. To podstawowa technika walki mieczem świetlnym. Jeśli jej nie opanujecie, nie będziecie w stanie używać innych stylów i bardziej zaawansowanych technik. Dwieście powtórzeń, tak na początek. Zaczynajcie.
Dzieci od razu przybrały odpowiednią postawę i zaczęły wymachiwać ćwiczebną bronią.
- Atari, bardzo ładnie! Robisz wielkie postępy. Brawo! Tak trzymaj! - skomentowała Mistrzyni.
Krążyła w okół padawanów przyglądając im się uważnie. Patrzyła na ich ruchy, które każdy chciał wykonać perfekcyjnie. Doskonale widziała wielką determinację w ich oczach.
- Wspaniale, Deturi! - oceniła. Mała blondyneczka szybko się uczyła, to był fakt.
- Sama bardzo dużo ćwiczyłam. - odparła z naciskiem na "sama".
Mirlea myślała, że zaraz rzuci ćwiczebnym mieczem i przywali tej "małej zołzie". Przyszła do ich klanu również pomóc, czego ta odmówiła, a teraz bezczelnie wciska innym kit, że nikt nie chciał jej pomóc!
Czuła jak wzbiera się w niej złość, a źródło... nie wiedziała, ale była święcie przekonana, że... że ta złość jest za silna na jej wiek, lecz... podobało jej się. Nagle jednak ta wściekłość zniknęła, kiedy Mirlea przypomniała sobie słowa mamy, które powtarzała córce przed zaśnięciem.
Będą cię nawiedzać, będą starali się ciebie złamać, a ty się im nie dasz. Walcz z gniewem, kochanie. Spokój cię uratuje.
Głos mamy jeszcze przez chwilę brzmiał w jej głowie, wywołując ciepło w sercu. Przywołał on miłość rodzicielki i odesłał gniew w daleki zakątek umysłu. Dziewczynka opanowała go. Był,,, pociągający. Kusił, ale nie mogła go do siebie dopuścić. Gdyby to zrobiła, złamałaby słowo dane mamie.

Deturi

W ciemnym pokoju przebywała tylko Deturi. Jej jedynymi towarzyszami był niewielki notes i długopis. Stukała nim w czystą kartkę, co jakiś czas zabierając się do pisania i zaprzestając czynności, zanim jeszcze rysik dotknął kartki. Co jakiś czas wracała do poprzednich wpisów, gładząc litery opuszkami palców. Cztery lata. Dziś był ten dzień. Dokładnie rok temu trafiła do Świątyni. Rok temu straciła na zawsze kontakt z rodziną. Tak bardzo ich kochała i nagle ich straciła, ale świadomi to wybrała. Chciała być Jedi, chciała być dobra, ale... nauki taty zawsze to utrudniały.
Po raz kolejny przyłożyła długopis do strony i stanowczo postawiła pierwsze litery. Nie pisała jeszcze najlepiej. Miała w końcu tylko cztery lata. Niewiele dzieci w jej wieku znało alfabet. Ona i inni Jedi byli wyjątkowi pod tym względem. W końcu... niewiele trzy czy czterolatków dość dobrze zna podstawy walki bronią w teorii i praktyce.
Uśmiechnęła się do siebie nakreśliła kolejne słowo na kartce. Avis. Jej siostra. Ukochana, starsza siostrzyczka, której nie wzięli do świątyni, chociaż Deturi czuła w mniej Moc! Mistrz powiedział, ż Avis jest za duża, a starsi są bardziej podatni na wpływ Ciemnej Strony, ale przecież Avis zawsze była taka kochana, taka dobra... jedynie z tatą często się kłóciła. Deturi tego nie rozumiała, mama mówiła, że tata ma zawsze rację, a Avis mówiła, że się myli. Ale między nimi było siedem lat różnicy, Avis mogła mieć inne spojrzenie na świat, żyła przecież dłużej i miała już jedenaście lat. Za Avis tęskniła najbardziej. Czasami próbowała sięgnąć do niej Mocą, ale była jeszcze zbyt niedoświadczona, by przeniknąć umysłem przez cały kosmos i dotrzeć do siostry, by lekko jej dotknąć i przypomnieć o sobie.
Zamknęła oczy. Od razu ujrzała znajomą postać. Stała w bezruchu, uśmiechając się przyjaźnie. Jasne, zaplecione w warkocz włosy miała przerzucone przez ramię. Tak wyglądała tamtego dnia.
Deturi zaczęła szkicować. Nie przeszkadzały jej zamknięte oczy, ba, one tylko pomagały lepiej wszystko zobaczyć. W ten sposób Deturi najlepiej zanurzała się w Moc. To był jej sposób na medytację. Nie skupiała się na tym, co rysuje, nie musiała.
Ogarnął ją spokój, którego nie czuła już od dawna. Nie zauważyła nawet, kiedy puściła ołówek i całkowicie oderwała się od otaczającego ją świata. Moc przepływała przez nią swobodnie, dając ukojenie. Deturi jeszcze nigdy czegoś takiego nie czuła. Wszystkie problemy odeszły na bok. Jej uprzedzenie, co do innych raz, które zaszczepił w niej ojciec zniknęło, chociaż na chwilę. Teraz była tylko Moc.
_________________________________________________________
(Oj tam, narzekasz xD Listopad jest! Zamieniamy się w explorera :v)
(Oj tam, narzekam! Jutro grudzień xDD)
(Co tam grudzień! Po świętach zaraz będzie :D Do lutego skończymy!) - tak właśnie wygląda nasz zapał!
Nie przejmujcie się! Żyjemy! Cztery miesiące to nic xD Udało nam się dokończyć i jesteśmy z tego powodu szczęśliwe. (mogłyśmy zrobić to dopiero za dwa miesiące :P)
Kiwi niestety nie ma jak dopisać czegoś pod krechą, więc życzymy wam:

WESOŁYCH ŚWIĄT
I niech Moc będzie z Wami ^^

4 komentarze:

  1. Oj. Jak na Deturi to na serio ciekawe. Za zwyczaj nie przepadałam za nią a tu proszę niespodzianka. Adi prowadzi "politykę tyranii" na adeptach :)
    Taaaaa fajna polityka. Wiele chyba jej zawdzięczają.

    OdpowiedzUsuń